niedziela, 1 lipca 2018

''Zanęta na leszcza domowym sposobem''


SIADAJĄC NAD BRZEGIEM JEZIORA, NIE RAZ MARZYŁEM O SPOTKANIU Z DUŻYM LESZCZEM - ZŁOTOBRUNATNYM KRÓLEM PODWODNEGO ŚWIATA.
DŁUGO OCZEKIWANE SPEŁNIENIE MARZEŃ NASTĄPIŁO PEWNEGO DNIA WRAZ Z KOLEJNYM ŚWITEM I WSYPANIEM DO WODY TYTUŁOWEJ
'' ZANĘTY NA LESZCZA DOMOWYM SPOSOBEM''.
W MOICH WYPRAWACH DO AKCJI WKROCZYŁY EMOCJE I POCZUCIE WĘDKARSKIEGO SPEŁNIENIA....OD TEGO CZASU LESZCZ TO DLA MNIE RYBA, KTÓRA SPRAWIA, ŻE W SZAREJ RZECZYWISTOŚCI ZAPOMINAM O CAŁYM ŚWIECIE. PODCZAS WIELU ZASIADEK Z DRGAJĄCĄ SZCZYTÓWKĄ ŚMIAŁO MOŻNA , A NAWET TRZEBA STWIERDZIĆ, ŻE KLUCZEM DO SUKCESU JEST PODANIE W LESZCZOWE MIEJSCE ODPOWIEDNIEJ ZANĘTY.
WŁAŚNIE O JEDNEJ Z TAKICH ZANĘT CHCĘ OPOWIEDZIEĆ.

P.S NIE DYSKRYMINUJE ZANĘT ''FIRMOWYCH'' - RÓWNIEŻ TAKIE UŻYWAM, LECZ ZASTOSOWANIE ''SWOJEGO TOWARU'' MA CZĘSTO MIEJSCE NA MOICH LESZCZOWYCH WYPRAWACH A PONIŻSZY OPIS TO TYLKO ''PRZYKŁAD'' DOBRANIA SIĘ DO WIĘKSZYCH I TRUDNIEJSZYCH LESZCZY.

Każda ryba złowiona na swój towar cieszy podwójnie!



Zasiadki na leszcze zaczynam wczesną wiosną i przerywam dopiero przed tarłem i ponownie uderzam po okresie tarłowym aby walczyć do późnej jesieni. Leszcz jest jedną z najpiękniejszych polskich ryb. Swoimi stadnym trybem życia dostarcza wędkarzowi mnóstwo emocji. Jednak te starsze, bardziej ostrożne roczniki trzymają się na uboczu i poruszają się swoimi ścieżkami, które warto zlokalizować i tam właśnie podać nasz ''towar''.
Leszcz i karp żyją najdłużej spośród wszystkich karpiowatych. Wiadomo stare wygi nie dadzą łatwo się oszukać i wymagają głębszej analizy i przemyśleń w temacie życia leszczowych dziadków. Te starsze o barwie złotobrunatnej, niezwykle sprytne i ostrożne wymagają z reguły starannego wyszukania łowiska , no i oczywiście odpowiedniego nęcenia.
Wraz z upływem kolejnych miesięcy nad wodą i analizą swoich wyników udało mi się stworzyć własną zanętę do popularnej metody, wykorzystując produktu nie koniecznie ze sklepów wędkarskich. A wydawało mi się to zawsze nie możliwe, dopóki na mojej wędce zameldował się pierwszy większy leszcz.

Leszcze można łowić feederem dość szybko  po zejściu lodu. Podstawą jest odpowiednio wytypowane miejsce.






MOJE LESZCZEWE GENESIS

Leszcze lubią dobrze i dużo zjeść, i to bardziej niż mogło mi się wydawać. Wczesną wiosną, kiedy woda robi się cieplejsza, metabolizm ryb staje się szybszy.
Kilka lat wstecz, właśnie wiosenną porą zafascynowała mnie zachłanność leszczy. Moje wyobrażenie o '' szybkim'' metabolizmie ryb w pewnym momencie uległa znacznej zmianie. Z dużym zainteresowaniem obserwowałem sznury bąbli na jednym z pobliskich jezior. Bicie serca wyrażanie wzrosło i można było zauważyć podekscytowanie na twarzy młodego wędkarza. Po powrocie do domu natychmiast spakowałem się na ryby, by ruszyć na drugi dzień na ryby. Świt tego poranka zapowiadał piękny dzień.
Nagle prawie w tym samym miejscu co dnia poprzedniego pojawiły się ponownie leszczowe bąble. Wiedziałem, że to '' ten dzień''. Przyroda pisze jednak jednak własne scenariusze, całkiem odmienne od wędkarskich schematów. Wielokrotne rzuty z koszyczkiem w upatrzone miejsce kończyły się fiaskiem. Długo mógłbym pisać o myślach jakie pojawiały się w mojej wędkarskiej wyobraźni. Będąc spragniony sukcesu, dążąc do niego z całych sił, każdą porażkę odczuwa się dwa razy bardziej . Podczas tej wyprawy przekonałem się o tym, aż zanadto.
Wszyscy wiemy jak bogaty jest rynek wędkarski w zanęty o różnej specyfikacji. Wielu z nas nie wyobraża sobie wypadu na ryby bez markowej zanęty, która wydaje się zawsze atrakcyjniejsza niż wymyślanie czegoś '' swojego''. Jednak moja'' atrakcyjna zanęta '' tym razem nie sprostała zadaniu. Sznury bąbli za każdym razem znikały a mi pozostało tylko czekać.
Czasem możemy długo napatrzeć się na swoją szczytówkę nim przygnie się od potężnego brania leszcza. Cierpliwość jednak popłaca...





ZANĘTOWA TRANSFORMACJA

Mimo przeciwności losu staram się zawsze podwyższać poprzeczkę, której czasem nie mogę udźwignąć. Nowe doświadczenia nad wodą stawiają przede mną kolejne wyzwania, których chętnie się podejmuję. Przez długi czas zastanawiałem, czy winę za przegraną walkę obarczyć siebie, czy źle dobraną mieszankę. Wracałem na owe miejsce kilkadziesiąt razy , sypałem coraz więcej i więcej spożywki i za każdym razem w milczeniu obserwowałem oddalające się po dłuższej chwile leszcze o których tak bardzo marzyłem. Lubię analizować i wyciągać wnioski i tak też zrobiłem tym razem. Wniosek jest prosty – leszcze wciągały niczym jak odkurzacz moją zanętę , po czym lekko podjedzone odpływały szukać dalszej stołówki. Postanowiłem obrać inną taktykę i powrócić z grubszym towarem większego kalibru.
Sporo? 

....a trochę jeszcze dosypie....




ABY SKUTECZNIE ŁOWIĆ, TRZEBA... MYŚLEĆ.

Bardzo lubię łowić na drgającą szczytówkę, ale wykorzystane przeze mię produkty w żaden sposób nie dały się stosować w tej metodzie. Gotowana kukurydza razem z płatkami owsianymi z makaronem tworzyła apetyczny '' posiłek'' na wygłodniałe leszcze. Dodanie do mieszanki oleju rybnego oraz odrobiny mączki rybnej sukcesywnie podniosło skuteczność mojego grubego towaru. Niestety metodą którą mogłem wędkować przy tym nęceniu była tylko i wyłącznie spławikówka, która zaczęła przynosić pierwsze ryby. Całkowicie odmienna, ale co najmniej tak samo skuteczna metoda co drgająca szczytówka, nie dawała mi spokoju. Sam nie wiem dlaczego, ale druga z metod pod pasowała mi bardziej do mojego wędkarskiego gustu i zawsze coś było magicznego w tym drganiu szczytówki, które ciągnęło minę do tej metody. Skutecznie łowiąc na spławił, ciągle miałem w głowie widok wyginającej się szczytówki podczas brania... zacząłem kombinować.
Wspomniane wcześniej sznury bąbli przestawały się oddalać a ryby w najlepsze żerowały w moim zanęconym łowisku. Wziąłem więc na warsztat następujące zagadnienie: jak zmienić grubą zanętę ''pod spławik '' do stosowania w metodzie feeder.



METHOD FEEDER ZAWSZE SKUTECZNY

Do takich wniosków doszedłem po sporej liczbie zasiadek, podczas których terroryzowałem podajnikiem dna pobliskich jezior. Każdy ma jakieś swoje doświadczenia i preferencje. Jeden lubi matchówke, drugi tyczkę, a trzeci wybierze popularny ostatniego czasu method feeder- wybór należy do wędkarzy. Ja wybieram method feeder.
Nowoczesne metody łowienia ryb spokojnego żeru rozwijają się w naszym kraju w ekspresowym tempie, jednak nie można zapominać również o '' starej szkole wędkarstwa'' gdzie stosowało się zanęty między innymi zastosowane prze ze mię, do utrzymania leszczy w moim łowisku. Ja postanowiłem połączyć starą szkołę z nowoczesnością. Tak powstała moja zanęta.



''PRODUKCJĘ'' CZAS ZACZĄĆ

Gdy myślimy o sposobach wabienia ryb, mamy najczęściej na myśli intensywne zapachy. Wychodzimy z założenia, że jak nam się podoba to i rybą przypadnie do gustu. Wiele produktów posiada różne dziwne aromaty, na które złapano więcej wędkarzy niż ryb. Gwarantuje, że w leszczowym łowisku nic nie pachnie truskawką, anyżem, miodem ani popularną wanilią. Od razu nasuwa się pytanie: '' jaki zapach jest poprawny i dlaczego ? '' Sądzicie, że odbiegam od tematu? Nic podobnego. Ten zapach to najważniejsza rzecz w zanęcie na leszcza. Nie wyobrażam sobie nęcenia bohaterów artykułu zanętą bez zapachu mączki rybnej. Oczywiście są sytuacje, kiedy są wyjątki, że biorą na '' coś '' innego ale to natura a ona bywa tak bardzo często nie przewidywalna. Zdanie „ zapach to najważniejsza rzecz w zanęcie na leszcza” nie było pisane bez kozery. To właśnie zapach zanęty jest najważniejszym elementem, nieprawdaż ? Jeśli nie dopasujesz się do gustu ryb- nie połowisz. Pomijając już szczegóły moich degustacji smakowo-zapachowych w leszczowych łowiskach śmiem twierdzić, że mączka rybna najbardziej przypomina naturalny zapach jedzonka grubych leszczy- ślimaków, racicznic i innych skorupiaków. Dopasowanie się zapachem do naturalnego pożywienia, na pewno nie wzburzy zaufania naszych niedoszłych zdobyczy, ponieważ zapach ten nie będzie im obcy. Przy ostrożności większych sztuk warto mieć to na uwadze.
Podstawa mojej zanęty, czyli kukurydza.







Kolejną ważną rzeczą w zanęcie jest ''baza'' w moim przypadku mielona kukurydza w młynku do kawy. Najważniejsza i chyba najskuteczniejsza jest wersja podkiśnięta. W celu wstępnego podkiśnięcia kukurydzy, należy nasze ziarna na 3-4 dni zamoczyć w zimnej wodzie. Biała piana na powierzchni wody i dość nieprzyjemny zapach będzie znakiem skutecznej fermentacji. Kolejną czynnością w przygotowaniu zanęty jest przegotowanie ziaren do ''wstępnej'' miękkości . Proponuje 10-15 minut gotowania na wolnym ogniu i będzie ok. Następnie ziarno odcedzamy ( lepiej zostawić w wodzie kukurydze do dalszej fermentacji na dzień lub dwa ) i następnie pozostaje mielenie na drobne kawałki przy użycia młynka. Tak wygląda baza...

Czy zanęta posiadająca wiele składników jest skuteczniejsza niż wersja uboższa ? Nie znam na to pytanie odpowiedzi, ale ja do mojej mieszanki używam w zasadzie tylko 4 składników. Kukurydza gotowa, po mielona czeka na kolejne składniki. Również nasz atraktor został opisany powyżej czyli tak bardzo ważny ''naturalny zapach'' podany w zanętę w postaci mączki rybnej. Jeśli chodzi o proporcję to piszę wprost : nie ma proporcji. Wszystko dodaje na przysłowiowe oko a leszczy guzik obchodzi czy będzie to 10 czy 15 procent udziału składnika w całej zanęcie.
Nie od dziś wiadomo, że leszcz lubi tłusto, stąd popularne są różne oleje typu olej halibutowy , tuńczyk itp. Ja zastosowałem uniwersalny olej rybny, kupiony w hurtowni z paszami dla trzody chlewnej. Zanęta leszczowa musi po wpadnięciu do wody pozostawiać na tafli jeziora plamę oleju, wtedy mieszanka jest najlepsza. Pozostał trzeci składnik...

Trzecim składnikiem jest śrut kukurydziany lub obojętnie jaki , ważne by był drobno zmielony. Posłuży nam jako '' odwilżenie '' zanęty ? Zapewne obracając się przez wiele lat w gronie wędkarzy, nasłuchaliście się wiele o dowilżaniu zanęty , jednak moja mieszanka potrzebuje produktu który wyciągnie wodę z zmielonej kukurydzy. Do tego celu posłuży nam śrut




NA PRZEKÓR ??

Kluczem do sukcesu wśród wielu wędkarzy jest dobranie odpowiednich proporcji jednak nam te proporcje są zbędne, więc przygotujmy miej więcej na '' oko '' naszą zanętę.

  1. Zmielona kukurydza ( podkiśnięta ) około dwa kilko.
  2. Mączka rybna około 4 łyżki stołowe ( czubate)
  3. olej rybny około pól szklanki 250ml
  4. śrut około garść lub dwie.




KOLEJNY KROK

Nic bardziej prostszego: wsypujemy zmieloną kukurydze do miski wraz z mączką rybną oraz olejem i dokładnie mieszamy. Następnie w celu uzyskania odpowiedniej '' metodowej '' konsystencji wsypujemy powoli odrobinę śrutu, mieszając i sprawdzając spoistość zanęty... myślę,że nawet mało doświadczony wędkarz uzyska szybko wprawę w dodawaniu odpowiedniej ilości naszego '' odwilżacza ''.

Gotowa zanęta do użytku ;


CO DALEJ ?

Nic nie daje większej frajdy niż obalanie mitów. Nasze wędkarstwo to ciągłe eksperymentowanie, gdyby nie to stało by się nasze hobby nudne i przewidywalne. W powyższym artykule przestawiłem swoją '' miksturę '' na spełnianie wędkarskich marzeń. Wam pozostaje tylko wyszukać wcześniej opisanych sznurów bąbli, pod nęcić kilka dni opisaną mieszanką, założyć na hak podkiśnięte ziarnko kukurydzy, wycisnąć zanętę z foremki..... i spełnić swoje marzenia o leszczach z najstarszych roczników, które śnią się wam po nocach.

Teks i Fot. Patryk Gadomski

Nęcimy...
Łowimy...
Wypuszczamy ;-)


P.S
FILMY KTÓRY PRZEDSTAWIA WYKONANIE ZANĘTY KROK PO KROKU ZNAJDUJĄ SIĘ RÓWNIEŻ NA NASZYM KANALE WĘDKARSKI.
NA BLOGU WYSTARCZY KLIKNĄĆ ''PLAY'' W IKONKĘ PONIŻEJ. ZAPRASZAM


""Ilościowe obławianie drobnej ryby z użyciem zanęt Niwa""

Osoby które nie miały do czynienia wcześniej z zanętami od firmy Niwa znajdą w poniższym wpisie jeden z kilku ""przepisów"" na mieszanką zanętową, która posłużyła nam do ilościowego obławiania wody Pzw z użyciem klasycznego koszyczka zanętowego. Trening miał na celu przetrenowanie szybkościowego i ilościowego łowienia drobnego leszczyka oraz płoci. Naszym celem było złowienie jak największej ""ogólnej wagi ryb"" która dała by nam szanse powalczyć o dobre miejsce podczas zawodów wędkarskich w metodzie klasyczny feeder. Autor wpisu zaznacza, że poniższy opis ""towaru"" nie ma na celu przedstawiania cudownego połączenia zanęt i komponentów. Opis trening z dn. 19 czerwca 2018 to tylko i wyłącznie podsumowanie, analiza i wyciągnięcie wniosków z wędkowania przy użyciu konkretnej zanęty firmowej.


Łowisko:
Nasz trening przeprowadziliśmy na wodzie Pzw o powierzchni około 200 hektarów z bogatym rybostanem. Charakterystyczne na łowiska wypłycanie oraz muliste dno to świetne ""stołówki"" drobnego leszcza, płoci oraz karasi, które osiągają tu naprawdę spore rozmiary. W zbiorniku znajdziemy wiele innych gatunków ryb spokojnego żeru oraz drapieżniki – w tym sum. Wytypowaliśmy dwa miejsca o głębokości sięgającej lekko ponad pół metra w której nie występuje roślinność podwodna oraz inne podwodne przeszkody. Warto zaznaczyć, że w łowisku nie występuję uklejka, która z pewnością niezle mogłaby namieszać w naszym treningu.

Nasz Cel:
Naszym celem jest uzyskanie jak najlepszej ogólnej wagi w przeciągu około 5 godzin od momentu zarzucenia zestawu do wody. Zbiornik w porze letnie zdominował drobny leszcz- bardzo drobny w przedziale 20-stu paru centymetrów. Postanowiliśmy nastawić się na gatunek, który da nam sporą ilość ryb w nie najgorszej wadze – nastawiliśmy się na połów w którym około 90 procent ryb stanowić będzie ww. drobny leszczyk. Idealne łowisko by potrenować szybkość łowienia, które może mieć kluczowe znaczenie w zawodach na wodzie o bardzo dużej ilośći drobnej ryby.

Nasze stanowiska:
Wytypowaliśmy dwa miejsca oddalone od siebie o około 15-20 metrów i oboje postanowiliśmy łowić na dystansie nie przekraczającym 20 metrów. Łowisko jest ""przepełnione"" drobnicą więć nie trzeba jej szykać daleko – stąd taki dystans a nie inny. Wiadomo IM BLIŻEJ, TYM SZYBSZY HOL ITD....


Zanęta:
Feeder Extreme ( 0,5 litra )
Leszcz duży Extreme ( 1 litr )
Caramel od MVDE ( około 150ml )
Parzona Pinka ( 150 ml )
Słodka kukurydza ( 150 ml)
Glina rozpraszająca ( 1 litr )
Zdecydowaliśmy się na zanętę Niwa z serii EXTREME której komponenty, smaki i aromaty zostały dostosowane
 do preferencji poszczególnych gatunków ryb lub do różnych rodzai łowisk.


Wykonanie zanęty ( my przygotowaliśmy towar dzień wcześniej)
Łączymy ze sobą ""feeder"" oraz ""leszcz duży"" w proporcji 1 do 2 na korzyść leszcza. Do zmieszanej zanęty dosypujemy 150 ml Caramelu, który stanowi około 5 procent całej objętości mieszanki. Wszystko razem ze sobą mieszamy i dowilżamy na dwa razy. Przyjmuję się, że jeden kilogram zanęty Niwa ""pije"" około 250 ml wody więc w celu optymalnego odwilżenia zanęty zważyliśmy nasze póltora litra + Caramel i wyszła nam waga około 750 gram ( tyle waży 1,5 litra suchej zanęty ) Aby odpowiednio domoczyć naszą mieszankę przeliczyliśmy ile potrzebujemy wody do optymalnego dowilżenia – wyszło około 190 ml na 750 gram suchej zanęty. ( Uwaga! Podane proporcje dozowania wody tyczą się tylko zanęt Niwa, która pije wyjątkowo mniej wody niż inne mieszanki spożywcze.) Postanowiliśmy towar po wstępnym namoczeniu przetrzeć przed sito około 2-3 mm - choć w feederze nie jest to potrzebne tak bardzo jak w spławiku jednak na pewno nie zaszkodzi. W osobnym pojemniku zraszamy atomizerem delikatnie gline, którą łączymy w stosunku 1 do 3 na korzyść zanęty z dodatkami w postaci parzonej pinki i kukurydzy. Ważną rzeczą jest zroszenie gliny wodą ponieważ gdybyśmy łączyli wilgotną zanętę z suchą glina – glina wyciągnie wodę i zanęta będzie zbyt sucha. Następnie wsypujemy do wiaderka gline i na nią naszą zanętę ( nigdy nie odwrotnie ) Wszystko razem mieszamyy i po raz drugi przecieramy przez sito. Dosypujemy pinkę oraz kukurydze. GOTOWE.
WAŻNE – podane proporcję mogą minimalnie odbiegać od rzeczywistych wartośći, które podaliśmy. Wagi i objętości podajemy z małymi ""widełkami"" i marginesem błędu
Nasz towar wykonaliśmy w dzień poprzedzający trening.
Warto starannie odmierzyć proporcje w celu uzyskania zanęty IDEALNEJ.


Dokładnie mieszanie zanęty z komponentami to podstawa.

Przesiana zanęta jest bardziej ''pulchna'' , choć w feederze to nie jest aż tak istotne jak w metodzie spławikowej.

Na koniec robactwo oraz  kukurydzai  ponownie mieszamy. Tym razem po raz ostatni ;-)

Gotowa mieszanka w całej okazałości.

Wędkowanie:
Od samego początku łowiliśmy ramię w ramię wyciągając z wody rybę za rybą. Tak jak zakładaliśmy w nasze siatki trafiły drobne leszczyki i pojedyncze plotki. W pierwszej części po około 2-3 godzinach nasz wynik był prawie identyczny. Koniec końców wygrałem nasze ""mini zawody"" uzyskując wynik 7.515 kg. Mój towarzysz i partner treningowy Sebastian "" zepsuł "" drugą część naszej rywalizacji i jego wynik zatrzymał się na około 5,5 kilo. Oboje stosowaliśmy ten sam towar, który dał nam przyzwoicie połowić ( podłóg innych zawodów na tej wodzie) Towar Niwa z serii Extreme nie zawiódł nas jednak warto zmodyfikować minimalnie jego skład i następnym razem powalczyć o dyszkę na wadzę. Co zmodyfikować i dlaczego ? Przeczytajcie nasze wnioski i zmiany na przyszłość ....
Na koniec naszego wspólnego treningu ważymy swoje ryby.
7.515 to wynik numer jeden. Mogło być lepiej!

Wszystkie ryby wypuszczamy do wody!

Wnioski i zmiany na przyszłość:
1.Pierwsza część wędkowania to wstępne nęcenie większym koszykiem i wędkowanie ( donęcenia) bardzo mały koszykiem od Browninga o gramaturze 5 gram. Moim zdanie przy tym sporym rybostanie warto jednak stosować dużo większe kosze i podawać więcej towaru w łowisko.
2.Aby nie przynęcić miejscówki i regularnie obławiać drobnice do naszej mieszanki zanętowej dodał bym tylko i wyłącznie więcej gliny, która stanowiła by 2/3 ogólnego towaru. Być może warto stosować glinę i zanętę w stosunku pół na pól. Pytań sporo, kiedyś na nie odpowiemy...
3.Opisując powyżej ""wędkowanie"" celowo napisałem, że Seba zepsuł końcówkę naszego trening. Czas odpowiedzieć dlaczego.... Ja i Sebastian mieliśmy problem z zacięciem ryb. Praktycznie w tym samym czasie pudłowaliśmy. Jedna ja wydłużyłem przypon do 55 centymetrów z 35 a Sebastian pozostał przy 35. Długość przyponu a co za tym idzie poprawne zacinanie ryb w tempo zadecydowało. Ja łowiłem... a kolega który mi towarzyszył pudłował kolejne zacięcia. Warto kombinować z długością przyponu...
4.Ryby reagowały najlepiej na 3-4 białe robaki ( nie barwione )...
5.Po wstępnym zanęceniu ( 5-7 koszyków ) natychmiast występowały brania. Być może nie potrzebnie traciliśmy czas na wstępne donęcenie i można było "" punktować "" od pierwszego rzutu bez nęcenia na wstępie.

Prolog:
Za jakiś czas wrócimy z zanętami Niwa i zmodyfikowaną naszą mieszanką poprzez wyciągnięte wnioski z wyżej opisanego treningu. Oboje zgodnie na koniec stwierdziliśmy, że nasze wyniki mogły być dużo lepsze. Wnioski wyciągnięte – za jakiś czas wracamy w to samo łowisko.....

WAŻNE!
PODCZAS TEGO TYPU TRENINGU KTÓRY OPISALIŚMY POWYŻEJ TRZYMAJCIE RYBY W BARDZO DŁUGICH SIATKACH. WYSOKA TEMPERATURA WODY ROBI SWOJE I NIE KORZYSTNIE WPŁYWA NA ŻYWOTNOŚĆ PRZETRZYMYWANYCH RYB. POZDRAWIAM...
TEKST I FOT. PATRYK GADOMSKI.



P.S
Film na YouTube o Karasiach Srebrzystych z tej samej wody, które złowiliśmy wiosną 2018. Wystarczy klikną ikonkę ''PLAY''... Film jest udostępniony w dwóch częściach.




''Biały robak - przynęta żywa, choć przez śmierć powstała''

Autor w towarzystwie gangu biały, uwięzionych w opakowaniu ;-) Czytając tytuł można mieć nie lada rozterki. O co chodzi? Przynęta...