niedziela, 1 lipca 2018

''Zanęta na leszcza domowym sposobem''


SIADAJĄC NAD BRZEGIEM JEZIORA, NIE RAZ MARZYŁEM O SPOTKANIU Z DUŻYM LESZCZEM - ZŁOTOBRUNATNYM KRÓLEM PODWODNEGO ŚWIATA.
DŁUGO OCZEKIWANE SPEŁNIENIE MARZEŃ NASTĄPIŁO PEWNEGO DNIA WRAZ Z KOLEJNYM ŚWITEM I WSYPANIEM DO WODY TYTUŁOWEJ
'' ZANĘTY NA LESZCZA DOMOWYM SPOSOBEM''.
W MOICH WYPRAWACH DO AKCJI WKROCZYŁY EMOCJE I POCZUCIE WĘDKARSKIEGO SPEŁNIENIA....OD TEGO CZASU LESZCZ TO DLA MNIE RYBA, KTÓRA SPRAWIA, ŻE W SZAREJ RZECZYWISTOŚCI ZAPOMINAM O CAŁYM ŚWIECIE. PODCZAS WIELU ZASIADEK Z DRGAJĄCĄ SZCZYTÓWKĄ ŚMIAŁO MOŻNA , A NAWET TRZEBA STWIERDZIĆ, ŻE KLUCZEM DO SUKCESU JEST PODANIE W LESZCZOWE MIEJSCE ODPOWIEDNIEJ ZANĘTY.
WŁAŚNIE O JEDNEJ Z TAKICH ZANĘT CHCĘ OPOWIEDZIEĆ.

P.S NIE DYSKRYMINUJE ZANĘT ''FIRMOWYCH'' - RÓWNIEŻ TAKIE UŻYWAM, LECZ ZASTOSOWANIE ''SWOJEGO TOWARU'' MA CZĘSTO MIEJSCE NA MOICH LESZCZOWYCH WYPRAWACH A PONIŻSZY OPIS TO TYLKO ''PRZYKŁAD'' DOBRANIA SIĘ DO WIĘKSZYCH I TRUDNIEJSZYCH LESZCZY.

Każda ryba złowiona na swój towar cieszy podwójnie!



Zasiadki na leszcze zaczynam wczesną wiosną i przerywam dopiero przed tarłem i ponownie uderzam po okresie tarłowym aby walczyć do późnej jesieni. Leszcz jest jedną z najpiękniejszych polskich ryb. Swoimi stadnym trybem życia dostarcza wędkarzowi mnóstwo emocji. Jednak te starsze, bardziej ostrożne roczniki trzymają się na uboczu i poruszają się swoimi ścieżkami, które warto zlokalizować i tam właśnie podać nasz ''towar''.
Leszcz i karp żyją najdłużej spośród wszystkich karpiowatych. Wiadomo stare wygi nie dadzą łatwo się oszukać i wymagają głębszej analizy i przemyśleń w temacie życia leszczowych dziadków. Te starsze o barwie złotobrunatnej, niezwykle sprytne i ostrożne wymagają z reguły starannego wyszukania łowiska , no i oczywiście odpowiedniego nęcenia.
Wraz z upływem kolejnych miesięcy nad wodą i analizą swoich wyników udało mi się stworzyć własną zanętę do popularnej metody, wykorzystując produktu nie koniecznie ze sklepów wędkarskich. A wydawało mi się to zawsze nie możliwe, dopóki na mojej wędce zameldował się pierwszy większy leszcz.

Leszcze można łowić feederem dość szybko  po zejściu lodu. Podstawą jest odpowiednio wytypowane miejsce.






MOJE LESZCZEWE GENESIS

Leszcze lubią dobrze i dużo zjeść, i to bardziej niż mogło mi się wydawać. Wczesną wiosną, kiedy woda robi się cieplejsza, metabolizm ryb staje się szybszy.
Kilka lat wstecz, właśnie wiosenną porą zafascynowała mnie zachłanność leszczy. Moje wyobrażenie o '' szybkim'' metabolizmie ryb w pewnym momencie uległa znacznej zmianie. Z dużym zainteresowaniem obserwowałem sznury bąbli na jednym z pobliskich jezior. Bicie serca wyrażanie wzrosło i można było zauważyć podekscytowanie na twarzy młodego wędkarza. Po powrocie do domu natychmiast spakowałem się na ryby, by ruszyć na drugi dzień na ryby. Świt tego poranka zapowiadał piękny dzień.
Nagle prawie w tym samym miejscu co dnia poprzedniego pojawiły się ponownie leszczowe bąble. Wiedziałem, że to '' ten dzień''. Przyroda pisze jednak jednak własne scenariusze, całkiem odmienne od wędkarskich schematów. Wielokrotne rzuty z koszyczkiem w upatrzone miejsce kończyły się fiaskiem. Długo mógłbym pisać o myślach jakie pojawiały się w mojej wędkarskiej wyobraźni. Będąc spragniony sukcesu, dążąc do niego z całych sił, każdą porażkę odczuwa się dwa razy bardziej . Podczas tej wyprawy przekonałem się o tym, aż zanadto.
Wszyscy wiemy jak bogaty jest rynek wędkarski w zanęty o różnej specyfikacji. Wielu z nas nie wyobraża sobie wypadu na ryby bez markowej zanęty, która wydaje się zawsze atrakcyjniejsza niż wymyślanie czegoś '' swojego''. Jednak moja'' atrakcyjna zanęta '' tym razem nie sprostała zadaniu. Sznury bąbli za każdym razem znikały a mi pozostało tylko czekać.
Czasem możemy długo napatrzeć się na swoją szczytówkę nim przygnie się od potężnego brania leszcza. Cierpliwość jednak popłaca...





ZANĘTOWA TRANSFORMACJA

Mimo przeciwności losu staram się zawsze podwyższać poprzeczkę, której czasem nie mogę udźwignąć. Nowe doświadczenia nad wodą stawiają przede mną kolejne wyzwania, których chętnie się podejmuję. Przez długi czas zastanawiałem, czy winę za przegraną walkę obarczyć siebie, czy źle dobraną mieszankę. Wracałem na owe miejsce kilkadziesiąt razy , sypałem coraz więcej i więcej spożywki i za każdym razem w milczeniu obserwowałem oddalające się po dłuższej chwile leszcze o których tak bardzo marzyłem. Lubię analizować i wyciągać wnioski i tak też zrobiłem tym razem. Wniosek jest prosty – leszcze wciągały niczym jak odkurzacz moją zanętę , po czym lekko podjedzone odpływały szukać dalszej stołówki. Postanowiłem obrać inną taktykę i powrócić z grubszym towarem większego kalibru.
Sporo? 

....a trochę jeszcze dosypie....




ABY SKUTECZNIE ŁOWIĆ, TRZEBA... MYŚLEĆ.

Bardzo lubię łowić na drgającą szczytówkę, ale wykorzystane przeze mię produkty w żaden sposób nie dały się stosować w tej metodzie. Gotowana kukurydza razem z płatkami owsianymi z makaronem tworzyła apetyczny '' posiłek'' na wygłodniałe leszcze. Dodanie do mieszanki oleju rybnego oraz odrobiny mączki rybnej sukcesywnie podniosło skuteczność mojego grubego towaru. Niestety metodą którą mogłem wędkować przy tym nęceniu była tylko i wyłącznie spławikówka, która zaczęła przynosić pierwsze ryby. Całkowicie odmienna, ale co najmniej tak samo skuteczna metoda co drgająca szczytówka, nie dawała mi spokoju. Sam nie wiem dlaczego, ale druga z metod pod pasowała mi bardziej do mojego wędkarskiego gustu i zawsze coś było magicznego w tym drganiu szczytówki, które ciągnęło minę do tej metody. Skutecznie łowiąc na spławił, ciągle miałem w głowie widok wyginającej się szczytówki podczas brania... zacząłem kombinować.
Wspomniane wcześniej sznury bąbli przestawały się oddalać a ryby w najlepsze żerowały w moim zanęconym łowisku. Wziąłem więc na warsztat następujące zagadnienie: jak zmienić grubą zanętę ''pod spławik '' do stosowania w metodzie feeder.



METHOD FEEDER ZAWSZE SKUTECZNY

Do takich wniosków doszedłem po sporej liczbie zasiadek, podczas których terroryzowałem podajnikiem dna pobliskich jezior. Każdy ma jakieś swoje doświadczenia i preferencje. Jeden lubi matchówke, drugi tyczkę, a trzeci wybierze popularny ostatniego czasu method feeder- wybór należy do wędkarzy. Ja wybieram method feeder.
Nowoczesne metody łowienia ryb spokojnego żeru rozwijają się w naszym kraju w ekspresowym tempie, jednak nie można zapominać również o '' starej szkole wędkarstwa'' gdzie stosowało się zanęty między innymi zastosowane prze ze mię, do utrzymania leszczy w moim łowisku. Ja postanowiłem połączyć starą szkołę z nowoczesnością. Tak powstała moja zanęta.



''PRODUKCJĘ'' CZAS ZACZĄĆ

Gdy myślimy o sposobach wabienia ryb, mamy najczęściej na myśli intensywne zapachy. Wychodzimy z założenia, że jak nam się podoba to i rybą przypadnie do gustu. Wiele produktów posiada różne dziwne aromaty, na które złapano więcej wędkarzy niż ryb. Gwarantuje, że w leszczowym łowisku nic nie pachnie truskawką, anyżem, miodem ani popularną wanilią. Od razu nasuwa się pytanie: '' jaki zapach jest poprawny i dlaczego ? '' Sądzicie, że odbiegam od tematu? Nic podobnego. Ten zapach to najważniejsza rzecz w zanęcie na leszcza. Nie wyobrażam sobie nęcenia bohaterów artykułu zanętą bez zapachu mączki rybnej. Oczywiście są sytuacje, kiedy są wyjątki, że biorą na '' coś '' innego ale to natura a ona bywa tak bardzo często nie przewidywalna. Zdanie „ zapach to najważniejsza rzecz w zanęcie na leszcza” nie było pisane bez kozery. To właśnie zapach zanęty jest najważniejszym elementem, nieprawdaż ? Jeśli nie dopasujesz się do gustu ryb- nie połowisz. Pomijając już szczegóły moich degustacji smakowo-zapachowych w leszczowych łowiskach śmiem twierdzić, że mączka rybna najbardziej przypomina naturalny zapach jedzonka grubych leszczy- ślimaków, racicznic i innych skorupiaków. Dopasowanie się zapachem do naturalnego pożywienia, na pewno nie wzburzy zaufania naszych niedoszłych zdobyczy, ponieważ zapach ten nie będzie im obcy. Przy ostrożności większych sztuk warto mieć to na uwadze.
Podstawa mojej zanęty, czyli kukurydza.







Kolejną ważną rzeczą w zanęcie jest ''baza'' w moim przypadku mielona kukurydza w młynku do kawy. Najważniejsza i chyba najskuteczniejsza jest wersja podkiśnięta. W celu wstępnego podkiśnięcia kukurydzy, należy nasze ziarna na 3-4 dni zamoczyć w zimnej wodzie. Biała piana na powierzchni wody i dość nieprzyjemny zapach będzie znakiem skutecznej fermentacji. Kolejną czynnością w przygotowaniu zanęty jest przegotowanie ziaren do ''wstępnej'' miękkości . Proponuje 10-15 minut gotowania na wolnym ogniu i będzie ok. Następnie ziarno odcedzamy ( lepiej zostawić w wodzie kukurydze do dalszej fermentacji na dzień lub dwa ) i następnie pozostaje mielenie na drobne kawałki przy użycia młynka. Tak wygląda baza...

Czy zanęta posiadająca wiele składników jest skuteczniejsza niż wersja uboższa ? Nie znam na to pytanie odpowiedzi, ale ja do mojej mieszanki używam w zasadzie tylko 4 składników. Kukurydza gotowa, po mielona czeka na kolejne składniki. Również nasz atraktor został opisany powyżej czyli tak bardzo ważny ''naturalny zapach'' podany w zanętę w postaci mączki rybnej. Jeśli chodzi o proporcję to piszę wprost : nie ma proporcji. Wszystko dodaje na przysłowiowe oko a leszczy guzik obchodzi czy będzie to 10 czy 15 procent udziału składnika w całej zanęcie.
Nie od dziś wiadomo, że leszcz lubi tłusto, stąd popularne są różne oleje typu olej halibutowy , tuńczyk itp. Ja zastosowałem uniwersalny olej rybny, kupiony w hurtowni z paszami dla trzody chlewnej. Zanęta leszczowa musi po wpadnięciu do wody pozostawiać na tafli jeziora plamę oleju, wtedy mieszanka jest najlepsza. Pozostał trzeci składnik...

Trzecim składnikiem jest śrut kukurydziany lub obojętnie jaki , ważne by był drobno zmielony. Posłuży nam jako '' odwilżenie '' zanęty ? Zapewne obracając się przez wiele lat w gronie wędkarzy, nasłuchaliście się wiele o dowilżaniu zanęty , jednak moja mieszanka potrzebuje produktu który wyciągnie wodę z zmielonej kukurydzy. Do tego celu posłuży nam śrut




NA PRZEKÓR ??

Kluczem do sukcesu wśród wielu wędkarzy jest dobranie odpowiednich proporcji jednak nam te proporcje są zbędne, więc przygotujmy miej więcej na '' oko '' naszą zanętę.

  1. Zmielona kukurydza ( podkiśnięta ) około dwa kilko.
  2. Mączka rybna około 4 łyżki stołowe ( czubate)
  3. olej rybny około pól szklanki 250ml
  4. śrut około garść lub dwie.




KOLEJNY KROK

Nic bardziej prostszego: wsypujemy zmieloną kukurydze do miski wraz z mączką rybną oraz olejem i dokładnie mieszamy. Następnie w celu uzyskania odpowiedniej '' metodowej '' konsystencji wsypujemy powoli odrobinę śrutu, mieszając i sprawdzając spoistość zanęty... myślę,że nawet mało doświadczony wędkarz uzyska szybko wprawę w dodawaniu odpowiedniej ilości naszego '' odwilżacza ''.

Gotowa zanęta do użytku ;


CO DALEJ ?

Nic nie daje większej frajdy niż obalanie mitów. Nasze wędkarstwo to ciągłe eksperymentowanie, gdyby nie to stało by się nasze hobby nudne i przewidywalne. W powyższym artykule przestawiłem swoją '' miksturę '' na spełnianie wędkarskich marzeń. Wam pozostaje tylko wyszukać wcześniej opisanych sznurów bąbli, pod nęcić kilka dni opisaną mieszanką, założyć na hak podkiśnięte ziarnko kukurydzy, wycisnąć zanętę z foremki..... i spełnić swoje marzenia o leszczach z najstarszych roczników, które śnią się wam po nocach.

Teks i Fot. Patryk Gadomski

Nęcimy...
Łowimy...
Wypuszczamy ;-)


P.S
FILMY KTÓRY PRZEDSTAWIA WYKONANIE ZANĘTY KROK PO KROKU ZNAJDUJĄ SIĘ RÓWNIEŻ NA NASZYM KANALE WĘDKARSKI.
NA BLOGU WYSTARCZY KLIKNĄĆ ''PLAY'' W IKONKĘ PONIŻEJ. ZAPRASZAM


1 komentarz:

  1. Czy wędkarstwo feederowe to dobra opcja na początek? Tutaj przeczytałam o tym dużo dobrych rzeczy

    OdpowiedzUsuń

''Biały robak - przynęta żywa, choć przez śmierć powstała''

Autor w towarzystwie gangu biały, uwięzionych w opakowaniu ;-) Czytając tytuł można mieć nie lada rozterki. O co chodzi? Przynęta...