sobota, 17 marca 2018


''Feeder - gdzie wiosną biorą ryby ''



Wiosenna atmosfera zachęca do wypraw z feederem nad wodę. Pierwsze cieplejsze promienie słońca pobudzają do działania. Po zimowy przestoju ruszamy pełni nadzieje nad wodę by poczuć pierwsze wiosenne ryby. Nie potrzeba wiele sprzętu. Ograniczam się do minimum i zabieram ze sobą tylko i wyłącznie najbardziej potrzebny ekwipunek. Oczywiście od pierwszych wypraw konsekwentnie zapisuje mój notatnik wędkarski który jest moim magicznym '' kluczem '' do sukcesu. Ważne są również odpowiednio wytypowane miejscówki - a w zasadzie z wiosny to miejsce jest najważniejsze.
Nic tak nie cieszy jak pierwsze wiosenne leszcze. Jeden po drugim to podwójna radość ;-)

WIOSNA – CZAS PŁYTKIEJ WODY.


Dawno temu kiedy byłem młodszy nie zwracałem uwagi na to gdzie łowie. Ważne było by był wygodny brzeg a co w wodzie to nie było nie istotne. Na szczęście ''dojrzałem'' wędkarsko i w mojej głowie pojawiła się ANALIZA moich porażek nad wodą. Częste powroty z ryb o kiju zniechęcały i zawsze czułem się podłamany. Odechciewało mi się wędkarstwa w jednej chwili. Na szczęście obserwacja wody otworzyła mi oczy i przede wszystkim umysł. Dziś wiem, że wiosna to czas płytkich zatoczek i nie szukam nic innego. Najfajniejsze jest to, że w takich płytkich zatokach znajdziemy każdy gatunek ryb żyjący w danym akwenie.
Po długiej zimie nastał czas zieleni.

PŁOĆ CZYLI COŚ NA PIERWSZY OGIEŃ.

Czerwonooka piękność ( rybka oczywiście )

Pierwszym gatunkiem na jaki poluje jest czerwonooka piękność zwana PŁOCIĄ. Wiosna to moim zdaniem największa szansa na wędkarskie emocje podczas holu przyzwoitej ''płotki''. Łowienie może być proste, by nie powiedzieć banalne. Uniwersalny bat z najprostszym zestawem będzie już na płoć skuteczną bronią. Delikatny spławik kołyszący się na fali tuż nieopodal trzcinki – chyba każdy to wyobraża sobie w tej chwili. Jednak nie o spławikówce piszemy więc odpowiedzmy sobie jak upolować płoć na drgającą szczytówkę wiosenną porą. Wybierając moje pierwsze stanowisko kieruje się tym co jest pod wodą. Przedstawię pokrótce gdzie i czym kierować się w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na położenie feeder owego zestawu. Pierwszym kluczowym aspektem jak pisałem powyzej jest łowienie w płytkiej zatoczce która pierwsza budzi się z zimowego snu. Głębokość łowiska tego typu najczęściej wynosi do 2 – 3 metrów głębokości. Budowy jezioro są różne ale jeśli na danym zbiorniku mamy jedną zatoczkę to mamy stuprocentowe miejsce. Jednakże problem pojawia się kiedy owych zatoczek jest więcej. Którą wtedy wybrać ? Odpowiedz nie jest już taka prosta. Obserwując ruch słońca w ciągu dnia zaobserwujemy która z nich jest najdłużej nasłoneczniona. Klasyczny przykład: ciepło pada na ''coś'' a więc ''coś'' robi się cieplejsze ze względu na nagrzewanie się itp. Podany przykład jest banalny lecz wszystko na tej samej zasadzie działa w przyrodzie. Podsumowując wybierać należy zatoczkę która jest najbardziej nasłoneczniona w ciągu dnia. Obserwacja ruch słońca oraz padania promieni słonecznych z pewnością wskaże nam najbardziej odpowiednią część jeziora. W taką zatoczkę kładę swój płociowy zestaw od kiedy temperatura wody wynosi około 5 stopni czyli tuż po zejściu lodu.

WIOSENNA PŁOĆ NIE KONIECZNIE Z DALEKA.


Małe jest również piękne.
Płocie to pierwsze ryby które będą pobierać pokarm tuż po zejściu lodu a w zasadzie one wcale nie przestały.
 W końcu podwyższona temperatura wody ożywia obumarłą wodę a co za tym idzie zwiększa się menu w stołówce jeziorowych ryb. Zjawisko to można zaobserwować bardzo dobrze na przykładzie czerwonookiej która penetruje strefę przybrzeżną wody od razu po zejściu lodowej tafli.
 Celowo napisałem STREFĘ PRZYBRZEŻNĄ
gdyż tam najszybciej złowimy pierwsze ryby.
W wodach stojących zaczynam wędkowanie
 feederem na  ekstremalnie bliskich dystansach.
Czasem uda się złowić więcej niż jednego malca.

 Zaklipsowane 15 metrów często starcza by obłowić jakieś większe stadko płotek. Nie kombinujmy z odległością – często wiosenne ryby mam tuż pod nogami! Zwróćcie uwagę na lekki spadek dna, kępę trzcinek, zatopione krzaki – idealne stołówki dla wiosennych płoci. Nie piszę już o wlocie cieplejszej rzeczki do jeziora który stanowi dopływ bo myślę, że każdy wie o tym jak dobre to miejsce(z wiosny)


RZECZNY PORT ORAZ KANAŁ.

Nie ulega wątpliwości, że port oraz kanał będzie jeszcze lepszym łowiskiem pierwszych ryb niż
woda stojąca. Można powiedzieć, że warto zacząć sezon od takich zbiorników lecz dzisiejszy wpis chciałbym dedykować wędkarzom jeziorowym. Struktura dna jeziora oraz zasobność w świeże pożywienie z pewnością da nam również dobre wyniki. Pamiętajmy tylko o powyższych wskazówkach i dopasujmy z tysiąca smaków i zapachów odpowiedni towar pod łowisko. O zatowarowaniu koszyczka, wędziskach oraz zestawach napisz więcej w
kolejnych wpisach a teraz przejdźmy płynnie do pana Leszcza czyli króla strefy przydennej. Dostojnego króla za którym uganiam się od kiedy temperatura wody podskoczy o kilka kresek powyżej zera. Ach, ten to dopiero rozbudza moje wędkarskie marzenia......

Pan Leszcz - wczesnowiosenny smakosz białego robaka.

MAGICZNE 8 STOPNI.


Prowadzenie notatnika daje nam wiele wskazówek. Nad wodę nie ruszam się bez termometru i dzięki temu mogę orientacyjnie określić od jakiej temperatury zaczyna się większe żerowanie leszczy. Czytając podtytuł z pewnością domyślacie się, że jest to 8 stopni. Nic bardziej mylnego! Zakładając, że temperatura wody wynosi 8 kresek powyżej zera ponownie siadamy ze sprzętem w najpłytszą i najbardziej nasłonecznioną część jeziora i tam polujemy na króla. Ważna i istotna rzecz która diametralnie zmienia się i odróżnia wiosenną miejscówkę na leszcze od miejsca na płoć jest odległość na której będziemy łowić. Wiosenne łowienie leszczy to super okres na pobijanie rekordów! Najczęściej leszcze z wiosny łowię delikatnie na odległości około 30 do 40 metrów od brzegu. Miejsca które za jakiś czas zarosną bujną roślinnością to rasowe stanowiska leszczy w okresie przed tarłem. Obumarłe resztki roślinności dają wiele pokarmu które leszcze z wielką ochotą wybierają a i samymi obumarłymi szczątkami roślin z pewnością nie pogardzą. Warto o poranku i tuż przed zmrokiem obserwować taflę wody – idealne lustro wskaże nam podpowiedz gdzie leszcze ryją za pożywieniem. Domyślacie się z pewnością, że mam na myśli bomblowanie na powierzchni wody. Jednak zwróćmy uwagę czy aby nie bombluje ciągle idealnie w tym samym miejscu – to gazy z wydobywające się z dna jeziora. Leszczowe bomblowanie jak i każde inny pochodzące od ryb z pewnością będzie się przemieszczać. Jeżeli zaobserwujemy częste bomblowanie na stosunkowe niewielkiej powierzchni to znak, że pod wodą są jakieś smakołyki. Warto i należy obserwować co mówi do nas jezioro lecz należy jeszcze zrozumieć język w którym otrzymujemy wskazówki. Cierpliwość w dążeniu do celu niech będzie naszym sprzymierzeńcem.


MATKA NATURA...


Delikatnie wypięcie ....
W wymienionej powyżej zatoczce można spotkać naprawdę duże leszcze. Nikt i nic nie zmieni natury i za kilka tygodni w takiej zatoczce będzie masa różnego rodzaju roślin na których leszcze złożą ikrę. Kiedy poświęcimy trochę czasu w ciągu roku na wysondowanie i obserwację wody możemy na tym wiele skorzystać w przyszłości. Wiosenne łowisko leszczy to przyszłe tarliska i jest duże... a nawet bardzo duże prawdopodobieństwo , że co roku w tym samym miejscu leszcze będą odbywać tarło.
...szybkie foto i do wody!
Leszcz zalicza się do ryb płochliwych i złowić duże egzemplarze nie jest wcale łatwo. Mamy bardzo dużą przewagę wiosną ponieważ brassen traci cały zdrowy rozsądek i kieruje nim matka natura. W zatoczce krążą całe stada wygłodniałych leszczy w różnych wielkościach i możemy złowić naprawdę duże sztuki. Jestem zauroczony tym gatunkiem ryb i poluje na niej od temperatury wody około 8 stopni aż do około 17 – wtedy leszcze zaczynają tarło a ja odpuszczam i nie ingeruje w matkę naturę.


''PRZYSZEDŁ MAJ PACHNIAŁA SASKA KĘMPA....''



Czy ta samiczka nie jest piękna?
W maju łowię leszcze ale czasem przychodzi taki czas , że w tym miesiącu zaczyna się tarło …
Pamiętajmy, że czas który przypada na tarło zależy od temperatury wody. Często można spotkać opinię, że leszcz trze się w czerwcu. Fakt często tak jest ale i często zdarza się, że 17 stopni woda uzyskuje dużo szybciej lub dużo później. Nie ma czegoś takiego jak miesiąc w którym trze się dany gatunek. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od powierzchniowej temperatury wody. Kiedy przychodzi okres temperatury wody w granicach 17 do 20 stopni nasza zatoczka powinna wrzeć od tarła różnych gatunków – pomijając płoć która trze się szybciej. Jeżeli śledzimy i pomiar-ujemy temperaturę wody możemy tuż przed tarłem leszcza zapolować na lina które co prawda będzie tarł się chwilę później niż leszcz ale... No właśnie jakie ale ? Podczas tarła tego drugiego o linach możemy zapomnieć. Pamiętam jak jednego roku polowałem na liny a leszcze trochę odpuściłem. Prosiaczki brały świetnie w zatoczce. Tak tej samej o której czytacie cały czas. Sporo brań i sporo ryb do czasy gdy woda zaczęła buzować od harców leszczy. Piękne wiosenne liny wyniosły się w mgnieniu oka po czym po tarle leszcza same zaczęły swoje miłosne zabawy.. Wykorzystajmy wiosenny czas przed tarłem na 100 procent bo po nim mam miesiąc '' martwej'' wody i wędkarskiego przestoju.
Tekst i fot. Patryk Gadomski
Autor i majowe liny.


Zapraszamy na nasz kanał i film o tematyce wiosennej miejscówki - https://www.youtube.com/watch?v=9WrYLuxf9zs&t=551s

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

''Biały robak - przynęta żywa, choć przez śmierć powstała''

Autor w towarzystwie gangu biały, uwięzionych w opakowaniu ;-) Czytając tytuł można mieć nie lada rozterki. O co chodzi? Przynęta...